4.I co było dalej....
06 listopada 2007, 12:46
Obudziła mnie rano wiadomość od... Asi
"Hej słońce. I jak tam sprawy z Chadem?"
...Nie odpisałam...
Nie miałam nawet ochoty iść do szkoły, bo jak go zobaczę to zaraz się popłaczę. Ale dobra...poszłam.
Stanęłam koło szafki i doznałam szkoku! Chad trzymał się za rękę z tą od 20 kolczyków. Aż mi się słabo zrobiło. Zamknęłam szafkę i poszłam do klasy. W czasie lekcji widziałam że co chwila patrzą się na siebie, więc napisałam na karteczce "Przepraszam, byłam głupia....Teraz to już nie mam z nią szans...sorki , ze piszę ale musialam cię przeprosić:(" i rzuciłam do niego.
Nawet nie odpisał...rozumię go, bardzo dobrze.
Do końca lekcji nie uważałam, byłam zdezorientowana. Ciągle myślałam o tym by w końcu się do niego przytulę i będziemy razem. Ale... to były tylko myśli i marzenia.
Po lekcjach poszłam na przystanek. O dziwo nikogo na nim nie bylo tylko ja. Usiadłam na ławeczce i napisałam esemesa do Asi "Wybacz że ci nie odpisałam, strasznie mi się chciało ciągle spać. Jak sprawy z Chadem? Tragicznie :( ". Przyjechał autobus wiec wsiadłam do niego. O godzinie 14:55 ruszył i już miały się zamykać drzwi gdy do środka wskoczył...Chad. Udawałam że go nie widzę, ale to nie było takie proste. Nie umiałam od niego oderwać wzroku, a on... ciągle rozmawiał z kumplem, który już siedział w autobusie zanim przyjechał pod szkołę. Nagle zaczął mi telefon dzwonić, a że miałam jakiś głupi dzwonek to Chad i ten jego kumpel zaczęli się śmiać. Ja cała zawstydzona odebrałam wiadomość od Asi "To źle, czyżby znalazł sobie inną?". odpisałam krótko i zwięźle "Chyba...". Wysiadłam na moim przstanku i poszłam do domu.
Włączyłam komunikator a tam wiadomość "na pewno jesteś ciągle zła, ale może daj mi szansę-Marek". Zdziwiłam się...on do mnie pisze? Przecież nie jesteśmy już razem... No ale cóż, odpisałam "Chyba się pomyliłeś kolego, my nie jesteśmy już razem x[" i wyłączyłam kompa.
Nagle usłyszalam pukanie do drzwi. Wyszlam z pokoju i otwarłam drzwi. Pewnie się domyślacie kto tam był... Tak tak, Chad stał w moich drzwiach i trzymał maleńką różę koloru herbacianego. Usmiechnęłam się tylko
-Pójdziemy na spacer?-zapytał się i wręczył mi różę.
-J...jasne-wyjąkałam bo przeca ja nieśmiała jestem-Ty...tylko weznę...sweter.-zrobiłam to co powiedziałam i poszliśmy.
Wziął mnie do parku. Usiedliśmy na ławcę i powiedział:
-Już myślałem że nigdy się do mnie nie odezwiesz
Uśmiechnęłam się tylko i powąchałam czy róża dalej pachnie.
-Jak cie zobaczyłam z tą ... jedną...to aż mi się... głupio zrobiło...-wyjąkałam znów
-Ojjj ty moja...-powiedział z uśmiechem i pocałował w policzek
Wyszczerzylam mocno oczy po się zdziwiłam. Pierwsza randka a on mnie już całuje!? Co on sobie wyobraża. Gdy mama do mnie zadzwoniła podziękowałam jej w duchu bo już chciał mnie w usta pocałować. Odebrałam...
-Wybacz, ale musze już iść.-powiedziałam krótko i poszłam do domu. Nie patrzałam się za siebie, tylko jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu i napisać e-maila do Asi. Nagle wpadłam przypadkowo na chłopaka z mojej szkoły i wszystkie papiery które miał w ręce rozsypały się na ziemię.
-Przepraszam Cię najmocniej-wydukałam i zaczęłam szybko zbierać papiery raz po raz dotykając JEGO rąk.
-Dzięki za pomoc-powiedział gdy oddałam mu już ostatnią kartkę.
Ja jak zwykle się tylko uśmiechnęłam.
-Wybacz, ale musze już iść-powiedział-Miło było cię poznać...- uniósł brew na znak że pyta się jak mam na imię
-Amy-odpowiedziałam
-Peter-podał mi swoją dłoń
Ja ją uścisnęłam
-Teraz to na prawdę muszę już iść.Cześć Amy-uśmiechnął się i odszedł.
Ja też już bardzo szczęśliwa odeszłam. Pięć minut później juz siedziałam przed kompem i pisałam mejla do Asi jakie to dzisiaj dziwne rzeczy się stały. Ok. 23 zasnęłam bo jeszcze patrzałam na jakąś komedię romantyczną. Pomyślałam że może i ja będę mieć taką przygodę jak główna bohaterka filmu.... Wszystko jest możliwe...
Dodaj komentarz