2.Kolejny dzień...


04 listopada 2007, 21:18

Wstałam jak zwykle na ziemi... wywleklam się z pokoju i zaniemówiła... Na schodach prowadzących do kuchni spał mój brat... Podeszłam do niego...uhh pijany!! Warknęłam głośno na niego i kopłam lekko w noge...ale się nie obudził... A co tam spadam...Dosłownie...Potknęłam się o jego nogę i spadłam na dół. Na szczęscie tylko 3 schody. :)

 

Po śniadaniu poszłam na autobus, gdzie ku mojemu zdziwieniu stał ów tajemniczy CH. Nie podeszłam bo się bałam...wiadomo wstydzę się... a co;D

 W autobusie...co chwila na mnie patrzał...a ja jak zwykle BANAN xD

 

Po wyjściu z pojazdu weszłam do szkoły i podeszłam do szafki. Otwarłam ją i zaczęłam w niej szperać. Po 3 min. Zamknęłam szafkę. Patrzę a tu stoi CH! Uśmiechnęłam się i powiedziałam krótkie "Cześć" i odeszłam z dumą na sercu.

Weszłam do klasy i usiadłam w osobnej ławce, a nie z tą laską co wczoraj [o zgrozo].

Lekcje minęły szybko. Wychodząc z klasy po biologi nagle dostałam w głowę kulką z papieru. Otwarłam ją a tam pisze "Spotkajmy się dziś o 15 na przystanku. Ch." Zaś on!? pomyślałam i wyszłam z klasy. Po wyjściu ze szkoły zadzwonił mi telefon to moja psiapsia Asia. Pogadałyśmy 10 min. i po 10 min okazało się ze czeka na mnie na przystanku. Z radością pobiegłam do niej. Potem wybrałyśmy się na ciacho i jej wszystko opowiedziałam. Ona głosem psychologa powiedziała mi zebym poszła na to spotkanie... ja z niechęcią odp. "No dobra pójdę" 

O godzinie 14:45 zrozumiałam że ... ja go kocham.....że dobrze robię spotkając się z nim...

O godz. 14:56 wyszłam z domu

O godz. 14:59:59 byłam na przystanku ... ale jego nie. Zasmucona usiadłam na ławce i zaczęłam rozmyślać. O godz. 15:45 zrozumiałam że nie przyjdzie. Cała zrospaczona poszłam do domu. gdy wrociłam Asia bez słów zrozumiała że coś nie tak było jak sobie wyobrażałyśmy. Szybko zabrała mnie do moojego pokoju i zaczęła mnie wypytywać...

Wszystko powiedziałam...A zajęło nam to dobre 3 godziny. Ok. 21 zasnęłyśmy i spałyśmy do rana... A co się działo? To już jutro się dowiecie;)

04 listopada 2007, 22:04
jak mozna opowiadac 3 godziny cos, co dzialo sie przez 45 minut? A poza tym mowi sie raczej "z dusza na ramieniu" a nie "z duma na sercu" hihi ;). Pozdrawiam.

Dodaj komentarz